Amsterdam: zimowy spacer wśród kanałów [Duże zdjęcia]

Amsterdam - spacer wśród kanałów

Ostatnia aktualizacja 07/02/2021

Do Jordaan nogi poniosły mnie o poranku. Z nieba siąpiła nieprzyjemna mżawka, a słońce przysłoniły szare i złowrogie chmurzyska. Wychodząc ze stacji Amsterdam Centraal – która mimo swojego piękna jest solą w oku Holendrów – gderałam do samej siebie (ale po cichutku!): “A nie mówiłam, że KONIECZNIE potrzebujesz gumofilców za 400 złotych monet! To nie! Zbytek! To teraz masz moja droga przemoczone skarpety.”  Złorzecząc pod nosem skręciłam w prawo i skierowałam się do kanału Singel. Wystarczył jeden krok, jedno spojrzenie i już byłam pewna, że oto trafiłam do jednej z baśni Andersena. Tej o dziewczynce z zapałkami.

Wenecja Północy

Zamknij oczy i wyobraź sobie, że grzęźniesz po kostki w błotnistej mazi. Tuż nad ziemią unosi się gęsta jak mleko mgła. Policzki smaga ostry wiatr, a głowa moknie w strugach deszczu. Bulb, blup, plask, plbpff – przechadzasz się z miejsca na miejsce. Co parę kroków stajesz i zastanawiasz się, gdzie najlepiej wznieść swój nowy dom. Nie ma w Tobie strachu, wszak Twoje serce tłoczy, zamiast krwi, morską wodę. W duszy nucisz rytmiczną szantę. (Przestań nucić “Mam tę moc” do jasnej anielki! Efekt mi psujesz!).

Amsteldam został wzniesiony na terenach grząskich i podmokłych. Każdą z kamienic podpierają mocne, dębowe pale, które do Niderlandów płynęły z krajów nadbałtyckich m.in. z Polski. Obecnie miasto stoi na ponad 5 milionach betonowych lub dębowych podpór. Dla Holendrów, od wieków wyrywających ląd spod władania wody, mają one ogromną wartość. Jeszcze do niedawna każdy mały Joop i każda płowowłosa Saskia uczyli się na pamięć liczby pali, skrytych pod Koninklijk Paleis przy placu Dam. Pomagał im w tym prosty wierszyk:


Dagen van het jaar, eentje ervoor, negentje erachter. (Dni w roku, jedyneczka przed, dziewiąteczka po – teraz zgaduj zgadula :))


W pijanym uścisku

Zwróć uwagę na otaczające Cię wąskie kamienice. Wszystkie przyjacielsko chylą się ku sobie i z zaciekawieniem zaglądają do kanałów. Z jednej strony poddają się woli żywiołu, z drugiej lekkie pochylenie fasady jest – po holendersku – pełne pragmatyzmu. Ale o tym za chwilę.

Amsterdamskie kamienice, ściśnięte ze sobą niczym para kochanków, wydają się mikre. Wąskie budynki sprawiają wrażenie lekko przyciasnych lecz to tylko pozory. Wewnątrz pną się nie tylko w górę lecz również sięgają daleko w głąb. Holendrzy, tak jak wspominałam ostatnio, są skąpi oraz niezwykle przedsiębiorczy. Gdy tylko zwęszą okazję do oszczędności ochoczo z niej korzystają. I tak, gdy nałożono nań wysoki podatek od nieruchomości, który uzależniony był od szerokości budynku, moi ukochani wariaci zaczęli stawiać bardzo wąskie domostwa.

Poza niewątpliwą satysfakcją ze znalezionej w prawie podatkowym dziury, taka architektura nastręcza też wielu problemów. No bo wyobraź sobie, jak z mozołem wnosisz wąskim korytarzem 3 drzwiową szafę. Lekko zachodzisz przy skręcie i ryp! – leci tynk ze świeżo wymalowanej ściany. W nerwach próbujesz wrócić na właściwy kurs, a tu drzwi uchylają się lekko i blokują o poręcz. Zlany potem, ciskasz na prawo i lewo przekleństwa. Chwilę później turlasz się z szafą do dołu. Ano właśnie dlatego, amsterdamskie kamieniczki są lekko pochylone do przodu, a u szczytu, tuż pod dachem wbudowana jest domyślenie wyciągarka. Szczyt myśli technicznej! Z pomocą tego wynalazku wszystkie ciężkie meble i cenne towary wciągane są na wyższe piętra.

Amsterdam, Jordaan - zima - Duże zdjęcia

Po drugiej stronie okna

Spacerując brzegiem kanałów bez przeszkód możesz pobawić się w odkrywcę holenderskiej sztuki wystroju wnętrz. Okna w domach zazwyczaj są odsłonięte i kuszą przechodniów, by choć na ułamek sekundy zaglądnąć przez szybę. Zobaczyć omę (babcię) dziergającą na drutach. Parę kiwającą się w takt sobie słyszanej muzyki. Roześmiane dzieci bawiące się klockami na podłodze. To dla nas, Polaków, zaskakujące i niedorzeczne. Pytamy więc ze zdziwoną miną: Dlaczego Holendrzy nie zasłaniają okien?

Najprostszą i chyba najczęściej powielaną w internetowym grajdołku tezą jest ta o ekshibicjonizmie i przesadnej otwartości Holendrów. Nic bardziej mylnego. Ja przytoczę Ci dwa prawdziwsze powody. Pierwszy to charakterystyczna dla Holendrów praktyczność. Jak wspominałam, amsterdamskie kamienice tylko z pozoru są ciasne. Ich budowa sprawia, że światło z trudem dociera do najgłębiej położonych zakamarków. Duże, odsłonięte tafle okien mają zapewnić mieszkańcom więcej dziennego światła. Drugi powód ma podłoże historyczne i jest ściśle związany z represjami na tle religijnym. Holandia z dawnych czasów to kraj konserwatywny i pełen religijnej dyscypliny. Odsłonięte okna stanowiły poniekąd deklarację przyzwoitości i cnoty mieszkańców. Ułatwiały też pracę tzw. trójek parafialnych, które kontrolowały moralność współwyznawców.

Amsterdam, Jordaan - zima - Duże zdjęcia

Groble, kanały i tamy

Kanały są skomplikowanym systemem mającym za zadanie utrzymać wodę w ryzach. Jednak dla mieszkańców stanowią przede wszystkim podstawę stylu życia. Niektórzy Amsterdamczycy wybrali je na lokum, a spora część codziennie przemierza je łodziami. Na kanałach wieczorami trenują wioślarze. To miejsce licznych happeningów. Jest jednak coś co dzieje się bardzo rzadko. Zaledwie raz na kilka lat, amsterdamskie kanały zamarzają. To czas wyjątkowej, dziecięcej wręcz radości. Śmiechu i zabawy. Mieszkańcy i przyjezdni zakładają na nogi łyżwy. Kawiarniane stoliki rozstawiane są wprost na tafli lodu. Wszędzie stoją drewniane krzesła, dzięki którym nawet największa ciamajda może poszusować hen w dal.

Być tam, w Amsterdamie, gdy lód skuje kanały to moje największe marzenie. Z rodzaju takich, tkwiących głęboko w sercu i duszy. Marzenie, które ciężko objąć słowami. Spróbuję więc obrazkami. Ujrzeć je możesz, dzięki uprzejmości Bena, któremu z tego miejsca serdecznie dziękuję 🙂

Amsterdam zima

Amsterdam zima

Amsterdam zima

Amsterdam zima

Amsterdam zima

Amsterdam zima

Zobacz, jak Amsterdam prezentuje się podczas innych pór roku.

Wszystko co się dzieje w moim świecie dzieje się zazwyczaj w moim własnym środku. Tam przeżywam zachwyt, radość i smutek. Od dziecka zwijam wszystkie myśli i słowa w kulki, a potem upycham wewnątrz. To daleko posunięty introwertyzm wg fachowców od ludzkiej duszy. Ja zazwyczaj mówię krótko, że jestem popie… tzn. chciałam rzec, iż stworzyciel spaprał lekko robotę tworząc Magdalenę. Z tego spaprania wziął się pomysł na blog podróżniczy. Wszak po cóż kisić w sobie te wszystkie słowa jeśli można podzielić się wewnętrznym słowotokiem z bezpiecznych, domowych pieleszy?

  1. Wow, nie wiedziałam, że w Amsterdamie można jeździć na łyżwach po kanałach. 🙂 Niesamowita sprawa, wygląda to znakomicie. Właśnie zapragnęłam w następną zimę wybrać się do tego miasta. 🙂 Oby tylko było skute lodem jak na zdjęciach.

    1. Asia, ja wymyśliłam sobie, że odłożę $ do skarpetki i będę czekać na zimę z zamarzniętymi kanałami 🙂 Ja po prostu muszę tam wtedy być!

    1. Bardzo polecam wizytę w Holandii zimową porą. Pogoda nie rozpieszcza, ale brak nadmiaru turystów i holenderskie flow z nawiązką to rekompensuje 🙂

  2. Chciałabym tam być , w tej krainie baśni tak pięknie oddanej fotami i solidną porcją wiedzy droga Autorko.

Komentarze są nieaktywne.