W 2019 poznam kod na kajzerki

Ostatnia aktualizacja 07/02/2021

Nowy rok, nowa ja? To tak nie działa! Ok, pierwszy dzień stycznia symbolizuje nowy początek. Problem tkwi w tym, że zwykle zaczynam go od starych przyzwyczajeń. 

Dobra zmiana?

Zacznę starym śródtytułem. Rok temu postanowiłam, że postanowię. Ukręciłam linę, która miała pomóc mi podczas zawieruchy. Metr po metrze wspinałam się ku wytyczonym celom i powiem Ci w sekrecie: 

Szło mi dość niesamowicie!

Ja

Co się stało, że zgubiłam wytyczoną ścieżkę? Gdy tak gramoliłam się ku górze, z nagła nabrałam nie lada odwagi. Wzięłam pupę w troki i zaczęłam nowe życie w Gdańsku. Zaplanowana agenda chcąc nie chcąc uległa zmianie. Czy żałuję? Nie.

Nowa definicja domu

Życie emigranta nauczyło mnie mocniej doceniać. Dary przyjaźni i koleżeństwa; wielkomiejskie możliwości dusznego Krakowa; poczucie wolności; bliskość ludzi, których kocham. Pokazało mi, że choćbym siarczyście klęła na rodzinne miasto to zawsze będę WYCHODZIĆ NA POLE!

Dało mi nową definicję domu jakiej nie doświadczałam wracając z podróży. Domu, który nie ma ścian, drzwi i okien. Przestrzeni wypełnionej ludźmi, którzy w prezencie dają mi swój czas, uśmiech, rękaw do ocierania łez i kopa w dupę, gdy jojczę.

Życie imigranta nauczyło mnie, patrzeć na świat przez inne okulary. Dało mi niepowtarzalną możliwość bycia turystą we własnym mieście. Ofiarowało mi dobrych ludzi. Dowiodło, że dam radę podążać wytyczoną ścieżką. 

Czas spełniania marzeń

To nie ilość podróży ma znaczenie, a ich jakość. Mijający rok nie obfitował w eskapady. Pełen był za to spełnionych marzeń i dobrze spędzonego czasu. Tuż przed przeprowadzką do Gdańska  odwiedziłam Porto i zakochałam się w nim bez reszty!

We wrześniu moje stopy po raz pierwszy stanęły na wyspach. Mimo, że szkocki wiatr próbował urwać mi głowę przywiozłam ze sobą duckę wspomnień i tyleż samo niedosytu.

W listopadzie spełniły się dwa najdziwniejsze marzenia. Przywitałam św. Mikołaja w Holandii i przejechał 30 km trasę rozdzielającą Morze Północne od IJjsselmeer.

Oczywiście dwa razy wizytowałam Holandię. To był dla mnie czas radości, którą dają chwile spędzone z moimi kochanymi lokalsami. Wciąż nie wiem jak to się stało, że Ci przypadkowo spotkani ludzie stali się istotną częścią mojego życia.


Poszukiwanie

Rozsądek podpowiada, że w kolejnym roku powinnam unikać zmian, pławić się w stagnacji i broń boże nie wypływać poza jej spokojne wody. Jednak w ostatnich dwóch latach bez ustanku poszukuję dla siebie drogi, która umożliwi harmonijny rozwój. Chciałabym, żeby każda z płaszczyzn – zawodowa, osobista i twórcza – napędzała działanie. Nadchodzący rok nie będzie inny. Będę eksplorować Otchłań Możliwości z nadzieję, że w końcu znajdę tę ścieżkę, która przyniesie mi wewnętrzny ład.

Plan podróży na 2019 r.

Już po publikacji wpisu coś zgrzytało niemiłosiernie w mojej łepetynie. Kompromis na jaki przystałam powodował uczucie dyskomfortu i drapania po gardle. Chcę biec tam, gdzie ciągnie mnie serce zamiast ograniczać się do kierunków dostępnych w Trójmieście. Duszę się. Wrócę z nową agendą, gdy zapanuję nad nieposkładanymi myślami. Mam nadzieję, że wybaczysz.

  1. Bazylea
  2. Colmar

No to fru na Facebooka!

Będzie mi szalenie miło, jeśli  dołączysz do mojej społeczności na Facebooku.

Wszystko co się dzieje w moim świecie dzieje się zazwyczaj w moim własnym środku. Tam przeżywam zachwyt, radość i smutek. Od dziecka zwijam wszystkie myśli i słowa w kulki, a potem upycham wewnątrz. To daleko posunięty introwertyzm wg fachowców od ludzkiej duszy. Ja zazwyczaj mówię krótko, że jestem popie… tzn. chciałam rzec, iż stworzyciel spaprał lekko robotę tworząc Magdalenę. Z tego spaprania wziął się pomysł na blog podróżniczy. Wszak po cóż kisić w sobie te wszystkie słowa jeśli można podzielić się wewnętrznym słowotokiem z bezpiecznych, domowych pieleszy?

1 Komentarz

  1. Zazdroszczę, że udało ci się odwiedzić Szkocję! To moje marzenie od kilku lat, ale jeszcze niezrealizowane… Może właśnie w nadchodzącym roku mi się uda 🙂 A Gdańsk osobiście bardzo lubię 🙂

Komentarze są nieaktywne.