Trzy kolory: Amersfoort

Ostatnia aktualizacja 07/02/2021
Podreptałam chwilę w kolejce nie do końca przekonana czy powinnam wybrać żółtą czy niebieską stronę kas Nederlandse Spoorwegen. Czułam w środeczku, że to decyzja prawie tak istotna jak wybór strony mocy. Gdy nadeszła moja kolej na końcu języka ukształtowało się zdanie: Ken aj plis tiket tu Utrecht lecz dziwna anomalia czasoprzestrzeni sprawiła, że nazwa punktu docelowego brzmiała Amersfoort czyli PRAWIE-DOKŁADNIE-TAK-SAMO!
Pierwsza podróż pociągiem na innej trasie niż Schiphol <-> Amsterdam wydała mi się betką więc zdecydowanym krokiem udałam się na peron. Wturlałam się do pociągu i rozradowana zasiadłam w niebieskim fotelu, na którym to stopami nie sięgałam do podnóżka i mogłam nimi swobodnie dyndać. Dystyngowane towarzystwo zasiadło wokół. Wiecie, takie Panie w kapelutkach, które uważają, że zakładanie nogi na nogę to nieobyczajność.
Do mojego mózgu zaczęło z wolna docierać, że to 1 klasa, a na pierwszą klasę nie miałam pozwolenia. Z nieskrywanym żalem, powłócząc z lekka nogami powędrowałam ku miejscom, lepiej dopasowanym do zacnego siedzenia dziewczyny z blokowisk.
Przyjemną podróż przerwał mi Pan Konduktor. Wręczyłam mu z dumą papier. Coś zaczął do mnie mówić, grzecznie wysłuchałam nie chcąc przerywać. Mama mnie uczyła, że nie wolno. Nasza rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
Pan Kontuktor: Ik won tijdens het prijzendiner aan het eind van de zomer trouwens wel de beker in de categorie “Meest Vooruitgegaan”. Maar dat kwam alleen omdat er een verschil van tien minuten zat tussen mijn laatste wedstrijd. Dus pap zal nog steeds wel verwachten dat ik mijn talent ooit waar ga maken.
Magdalena: I’m sorry but I don’t understand you.
Pan Konduktor: Ekszelent bikosz aj szpik inhlisz! Nu weet dat ik een nieuw logboek heb, moet ik het wel achter slot.
Magdalena (w środeczku): Ejjjjjj, czemu on do mnie dalej gada po niderlandzku?
Pan Konduktor: vszzzzzzzz end dy nekszt tajm ju muszt ciekin.
I tu mniej więcej załapałam, że mówi do mnie po angielsku w dialekcie holenderskim oraz, że zostałam przyłapana na jeździe na gapę holenderską koleją. Ahoj przygodo!
→ Wyobraź sobie
Lubię te fragmenty, w których próbuję pobudzić Twoją wyobraźnię. Czuję się wtedy jak porządny influencer, a nie jak wikipedia incognito. Postanowiłam, że wyobrażanie sobie będzie stałym elementem moich wpisów. (Cicho! To nie podlega dyskusji!). Czas start!
Przenieś się na tętniącą życiem stację Amersfoort. Ludzie wsiadają i wysiadają z pociągów. Niektórzy z wolna ciągną za sobą małe kuferki na kółkach. Damulkę w szpilkach ciągnie na smyczy pudel odziany w kratę od Burberry. Wielodzietna rodzina biegnie w popłochu, pchając wózek bagażowy i klatkę z białą sową. Próbują zdążyć na peron 9 i ¾.
Wydaje Ci się, że trafiłeś do ula i w zasadzie nie jest to duża nieścisłość. Amersfoort, odkąd w 1863 roku doprowadzono do niego tory kolejowe, stał się ważnym węzłem komunikacyjnym Holandii. Nic w tym dziwnego. Miasteczko jest bowiem dla Niderlandów tym, czym iglica z zielonego lodu dla Świata Dysku. Środkiem.
Odbijasz bilet przy bramce i wychodzisz przed szklany budynek dworca. Wita Cię małomiasteczkowy spokój i przyjazna cisza. Po paru minutach marszu docierasz do Koppelpoort – pięknej bramy pozwalającej przybyszom dostać się za drugi mur otaczający średniowieczne miasto. Tą piękną, wodno-lądową bramę obsługiwało co najmniej 12 mężczyzn tzw. raddraaierów. W dzisiejszych czasach nazwalibyśmy ich Operatorami Koła. Ich zadaniem było podnoszenie wrót rankiem i opuszczanie ich wieczorem. Nie była to łatwa rola i – mówiąc dosłownie – każdy krok przesądzał o ich życiu. Podobno skutki uboczne tej fuchy to: połamanie kończyn, upadek z wysokości, śmierć. Nic fajnego.
→ Za murami, za groblami
Serce starego Amersfoortu chronią dwa mury. Pierwszy wzniesiono w 1300 roku ale szybki rozwój miasteczka sprawił, że nieco ponad 200 lat później konieczne było wzniesienie kolejnego. Za murami kryją się natomiast rzadko spotykane pokłady niesamowitości. To powinna być wystarczająca zachęta, abyś wyruszył w dalszą wędrówkę.
Rozejrzyj się wokoło. Otaczają cię bielone mury niskich kamieniczek i czerwień ceglanych Domów w Murze czyli Muurhuizen. Ponad Twoją głową wirują tysiącem odcieni szarości chmury. Gdzie nie gdzie tylko prześwituje błękitem niebo.
Kroczysz uliczkami, które przecinają charakterystyczne dla Królestwa Niderlandów kanały. Te w Amersfoorcie pokrywa zielonkawy nalot wodnej flory. Każdy z nich upstrzony jest nenufarami, wśród których człowiek zaczyna wypatrywać Calineczki choć wie, że to głupie bo z takim zoomem jak ma w aparacie to nie ma co marzyć o karierze paparazzi. Choć chciałby.
Najgorzej!
Jak mawia Caśława Baban.
→ Wino, Holendrzy i śpiew
Do Twoich uszu dobiegają dźwięki holenderskiej mowy. Ciekawa odmiana w porównaniu z Amsterdamem, który jest językowym tyglem. W Amersfoorcie usłyszysz niczym niezmącone gardłowe dyskusje i śpiewy…
Tak, po holendersku da się śpiewać i mam na to dowody. Trafiłam bowiem na festiwal wina i piwa. Gdy go wspominam robi mi się ciepło na serduchu. Cudowni ludzie, którzy za punkt honoru uznali opiekę nad jedyną zagraniczną turystką w okolicy. Pyszne jedzenie. Pyszne piwo i ta atmosfera. +1k do gezellig!
→ Cuda Panie
Lubię miejsca, które mają za sobą opowiadania z gatunku fantasy. Na koniec mam dla Ciebie jedno z nich.
Amersfoort swój dawny rozkwit zawdzięcza (podobnie zresztą jak Amsterdam) cudowi. Jedną z głównych bohaterek jest tu młoda dziewczyna, która udała się do Amersfoortu, aby wstąpić do klasztoru. W kieszeni przez całą drogę niosła pamiątkę z czasów dziecięcych – statuetkę Marysi Dziewicy.
Droga z jej rodzinnej wioski ku murom klasztornym ukazywała dziewce świat jakiego nie znała. Nowe trendy w modzie i ciekawe obyczaje. Nim Griet dotarła do celu podróży uznała, że w sumie jej statuetka to obciach i wyrzuciła ją do kanału. Widać nie zdawała sobie sprawy, że rynek dewocjonaliów rozwijać się będzie dzięki świecącym w ciemności różańcom. To jest dopiero blamaż…
Obrażona Maryja Wieczna Dziewica postanowiła zagadać we śnie do innej niewiasty i lekko ją popchnąć ku brodzeniu po kanałach w celu odłowu statuetki.
Połów się udał więc babeczka postawiła figurkę na nakastliku i zapaliła obok niej świecę. Gdy później próbowała zdmuchnąć płomień ten ani drgnął. Buntownik jeden. Figurka trafiła do kościoła, a zdarzenie zostało okrzyknięte cudem.
Później już była jazda bez trzymanki. Pielgrzym za pielgrzymem. Zapach kadzidła rozchodzący się po całym mieście. Śpiewy, modły, gorzkie żale. Skakanie na jednej nodze wokół kościoła. Jednym słowem: ma-sa-kra!
→ Jak dojechać do Amersfoort + Mapa
Muszę się zgodzić z jednym z lokalnych historyków: każdy turysta powinien obowiązkowo odwiedzić Amersfoort. Miasto leży w prowincji Utrecht i oddalone jest od Amsterdamu o zaledwie 50 km. Dystans ten zwykłym pociągiem pokonałam w niecałą godzinę. Przejażdżka Intercity pewnie zamknie się w 30 minutach.
Podróże koleją po Holandii to bułka z masłem. Wystarczy kupić bilet tam i z powrotem oraz odbić się na bramkach. Nederlandse Spoorwegen niestety nie należą do najtańszych i “return ticket” dla osoby dorosłej kosztuje 17 euro.
Pamiętaj, że bilety kupujesz na konkretny dzień. Możesz wsiąść do dowolnego pociągu o dowolnej godzinie. Bylebyś poruszał się na wykupionej trasie. Jeśli zależy Ci na czasie poszukaj na 9292.nl najszybszego połączenia składem typu Intercity.
Muszę powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem zdjęć z tego miejsca. Przepiękne budynki w rustykalnym stylu. Oglądając te fotografie jestem pewna, że w tym mieście panuje genialny klimat 🙂
Klimat – zdecydowanie cudowny. Szczególnie, że to muzykalne miasteczko i wszędzie słychać (było) śpiewy 🙂
Ależ cudowanie byłoby się tak znaleźć. Podejrzewam, że szczególnie pięknie jest tam właśnie jesienią 🙂
Ok, przekonałaś mnie. Muszę sprawdzić jak sytuacja wygląda jesienią 😉
Bardzo mi się podobał dialog…i oczywiście fotografie 🙂 a sama Holandia jest dla mnie krajem ambiwalentnym: z jednej strony bardzo urokliwa w pejzaże i architekturę; z drugiej na pewno nie mogłabym tam mieszkać…
To ja jestem na drugim biegunie – mogłabym przeprowadzić już teraz 🙂
Dobrze wiedzieć, że Holandia ma takie perełki <3 i to tak niedaleko od Amsterdamu!
Mam nadzieję, że uda mi się zachęcić choć parę osób do zobaczenia w Holandii czegoś poza Amsterdamem 😛
Pięknie! Kwintesencja Holandii w małej mieścinie 🙂
Ano 🙂 Mówi się, że płasko i nudno, a ja znowu myślę sobie “jeszcze tyle do odkrycia!” /Ale siłą powstrzymałam się (i to skutecznie/ od kupna biletów do NL za 78 zł w obie strony. Jestem z siebie nawet dumna/
Jakie urocze miasteczko! Ach, te kanały! Ach, te kamieniczki! Tylko “ochy” i “achy” mi przychodzą do głowy 🙂
Holandia od wielu lat jest na mojej podróżniczej liście, mam nadzieję, że już niedługo uda mi się podskoczyć do Amsterdamu 🙂
Ja polecam z całego serca. To mój 3 x w Holandii i nadal nie czuję się znudzona 😉
Piękne zdjęcia, ale jeszcze lepszy tekst! Świetnie się czytało!
Miło mi to słyszeć (czytać) 🙂
Urocze miasteczko. Tyle razy przejeżdżaliśmy przez Holandię, ale traktowaliśmy ją jedynie jako transfer – jakoś nigdy nie złożyło się na jej zwiedzanie. Chyba czas to nadrobić 😉
Ej no, musicie! Choć nie, bo jak zobaczę Wasze zdjęcia z Holandii to umrę z zazdrości i będziecie mieć mnie na sumieniu 😛
Fajny tekst, mnóstwo informacji, a humor jest. Historyjka figurki Maryi bardzo mi się spodobała, podobnie jak Amersfoort, do którego kiedyś koniecznie musze trafić. Zwłaszcza po oglądnięciu twoich zdjęć.
Dzięki! Amsersfoort jest cudny. To (chyba) moje ulubione miejsce w Holandii.
Jezu, ale klimat! Uwielbiam takie domki, urocze zaułki i mostki. W Holandii jeszcze nie byłam, ale widzę, że to szybko powinno się zmienić 🙂
Migusiem, migusiem 🙂
Cudne to miasteczko, ma taki wiejski i tajemniczy klimat, jakby z innej epoki. Piękne kadry
Ha, a to 8 co do wielkości miasto w Holandii 😉
Przepiękne zdjęcia, bardzo do mnie przemawiają, natychmiast podkręcają moją wyobraźnię i chęć zobaczenia tych wszystkich miejsc. 🙂 Niesamowicie klimatycznie, cudownie, usiąść na ławeczce z książką w ręku. 🙂
To bilety w dłoń i w drogę! 🙂
Świetne zdjęcia! Chyba powinnam dopisać to miejsce do mojej listy must see! 🙂 Zimą jest równie pięknie?
Wiesz co, zimą nigdy nie byłam w Amersfoorcie. Natomiast tak mniej więcej było, gdy odwiedzałam Holandię w styczniu: Jordaan, Zaanse Schans i Vondel Park. Ze swojej strony bardzo polecam Amsterdam Light Festival, który zaczyna się w grudniu i kończy w połowie stycznia 🙂
Jeszcze tam nie byłem, czas to nadrobić
Ano i to migusiem 😀
W ogóle Holandia wydaje mi się maga ciekawym krajem i trochę mi głupio, że byłam tylko w Amsterdamie i parkach rozrywki. Uwielbiam oglądać zdjęcia znad kanałów i te ceglane kamieniczki. Dzięki za przybliżenie Amersfoortu.
Agnieszka, w Holandii są jakieś dziwne zachwiania czasoprzestrzeni. Płaski, malutki kraj, a tyle w nim różnorodnych i ciekawych zakątków. Po 3 wizytach na holenderskiej ziemi wciąż czuję niedosyt.
Ach, jakie estetyczne i piękne miejsce! Zupełnie w moim stylu, dziękuję za polecenie!
Niedługo cały Kraków przekonam do wizyty w Holandii 😀 #mam_tę_moc
Urocza miejscowość. Kiedys też miałam podobną przygodę w pociagu w Danii. Przez przypadek pojechałam w druga stronę i wylądowałam w Szwecji haha
Czyli wszystko jeszcze przede mną 😛
Śliczne miasteczko, musimy zahaczyć w drodze do Meksyku z AMS 🙂 Piękne zdjęcia!
Amersfoort jest cudny! Zupełnie nie rozumiem, czemu tak mało popularny wśród turystów 🙁
Niesamowity klimat! Chciałabym pojechać do Holandii, ale trochę się waham, głównie ze względu na konkretny powód, który tam jest legalny, a w wielu innych krajach nie. 🙂 Czy faktycznie tam wszędzie czuć zapach marihuany, czy to bardzo przesadzone opowiadania? Bo podejrzewam, że, jeśli ktoś jest “zielonym” turystą, to raczej się do samego Amsterdamu kieruje, prawda? A może w innych miastach też tak jest?
Maryśkę czuć mocno tylko w De Wallen. Tam kręci się najwięcej rządnych atrakcji turystów. W innych dzielnicach czasem czuć, że właśnie minęła Cię osoba paląca skręta ale… no umówmy się to, że trawka jest “legalna” nie znaczy, że statystyczny Holender jara 5 skrętów dziennie 😉 Spoko luz.
Holandia to taki malowniczy kraj. Całe wieki już tam nie byłam, czas to chyba zmienić 🙂
Zmień, zachęcam 😛
Prawdziwa perełka, o której nigdy nie słyszałam. Istne cudeńko. No i świetnie, że tak blisko od Amsterdamu. Jak w końcu go odwiedzę, to napewno na jednodniowke wyskoczę do tego uroczego miasteczka 🙂
Polecam. To przepiękne miasto i jego niewątpliwym atutem jest fakt, że spotkasz tam samych lokalsów 🙂
Bardzo klimatyczne miejsce;)
Też tak myślę 😉
Szczegolnie uliczka Muurhuizen w nocy wygląda nieziemsko. A jak spadnie śnieg i ludzie wstawia w okna szopki swiateczne… KOSMOS
Ojacie! Jacek, nie mów mi nawet takich rzeczy bo jestem gotowa spakować się i ruszyć na piechotę! Dotrę akurat na święta 🙂
Jej jake piękne to miejsce. Nie miałam pojęcia ze istnieje a teraz czuje że zakochałam się e tym miejscu z twoich zdjeć. Już dodaje je na moją listę “to see before I die” I w nowym roku zawitam tam.
Ale fajnie <3 To taki miód na serce blogera 🙂
Kurczę, bardzo podoba mi się Twoja Holandia! Chociaż jestem zwolenniczką słońca i ciepła, miejsca u Ciebie wyglądają wspaniale 🙂
Ze mną coś jest mocno nie halo bo lubię te chłodne, mokre od deszczu i wietrzne ostępy 😉
Ach, chyba sobie zapisze Holandię na liście miejsc do odwiedzenia w ciągu najbliższych kilku lat… 😀 Ale jednak najpierw muszę wrócić do Danii!
Dania to moje kolejne marzenie 🙂
Do tej pory byłam trzy razy, ale w tej samej okolicy (Aalborg), marzy mi się jeszcze na pewno Kopenhaga. Ale tak naprawdę zobaczyłabym cokolwiek! 😀
Ale fajnie! Ja w Amsterdamie byłam 3x właśnie i ten ostatni raz czułam się jak zaprawiony w bojach amsterdamczyk 🙂 Niesamowite uczucie.
Ja w Danii jeszcze nigdy nie byłam ale wiadomo: chłodno tam i mży więc muszę pojechać 😉
I wieje! 😀 Bez kurtki przeciwwiatrowej ani rusz, bo nawet jak jest słońce, to potrafi przewiać. W zeszłym roku na początku czerwca siedziałyśmy z przyjaciółką w czapkach na plaży 😀 U mnie na blogu są wpisy, jeśli jesteś ciekawa: (i niestety przy szukaniu linka przypomniałam sobie, że to było już prawie dwa lata temu, ach…): http://www.rykoszetka.com/search/label/Dania
Mam lekturę na cały wieczór <3