To i tamto o Utrechcie

Ostatnia aktualizacja 22/02/2021
Dlaczego Utrecht jest cool? – umówmy się, że przed momentem zadałeś właśnie to pytanie. Odpowiem na nie krótko : holenderskie miasto, w którego murach grasował smok, na dachu wieżowca wylądowało UFO, a na jednym z ukrytych podwórek rośnie palma nie może być nudne!
→ Do dwóch razy sztuka

Meandry mojego umysłu są niezbadane. Czasem zastanawiam się, czy Stworzyciel nie wyposażył go w domyślną funkcję shuffle. Ponad rok temu wstałam wcześnie rano, sprawdziłam połączenia do Utrechtu, spakowałam plecak i ruszyłam na stację. Stojąc przy okienku kasy biletowej mój mózg ustawiony był na randomizację. Maszyna losująca zakręciła się i z cichym pyknięciem w moich rękach pojawiły się bilety do przepięknego Amersfoortu. What the heck?! – pomyślałam.
Tym razem miałam szczęście, czy może – zostając w konwencji – wygrałam los na loterii. Wsiadłam do właściwego pociągu i w niecałe 30 minut znalazłam się w jednym z fajniejszych miast Holandii. Utrecht przywitał mnie chłodem. Byłam przekonana, że dobra passa minęła i oto zaliczę typowo holenderską pogodę. Niebo zasłane było szarymi chmurami. Kolory poblakły, a natura postanowiła oszczędzać światło. Postałam chwilę zrozpaczona, zmieniłam ISO na wyższe i ruszyłam przed siebie. Po powrocie okazało się, że była to zgubna w skutkach decyzja. Nie mówię oczywiście o ruszeniu przed siebie. Moja motoryka spisała się całkiem dobrze. Niestety, gdy zza chmur wyjrzało słońce, zapomniałam o zmianach ustawień aparatu i koncertowo schrzaniłam niemal wszystkie zdjęcia.
***
Powtórzę się. W podróżowaniu najważniejsi są dla mnie ludzie i historie, które tworzą się z ich udziałem. Utrecht nabrał kolorów i ciepła dzięki Arjenowi. Przypadkowe decyzje, pomylone kierunki i moja natura włóczykija sprawiły, że nasze drogi przecięły się. Ja dzierżyłam w dłoniach aparat, a jego orężem były podstawowe narzędzia higieny jamy ustnej – szczoteczka i pasta do zębów. Stanęliśmy na przeciw siebie, wymieniliśmy uśmiechy i zaczęliśmy pogawędkę – #typicaldutch. To właśnie Arjen opowiedział mi bajkę o smoku.
→ Smok w Utrechcie
Chcesz wiedzieć jak rodzą się smoki? W Holandii każde dziecko powie, że rodzą się z kurzego jaja. Oczywiście jajko musi spełniać pewne warunki. Po pierwsze, musi być całkowicie pozbawione żółtka. Po drugie, musi je wysiedzieć… żółw. To wszystko po to, by uniknąć na wpół spopielonych kurników pełnych smoczątek. W podobny sposób narodził się Smok z Utrechtu. Gdy podrósł, a jego oczy nabrały zabójczych zdolności, postanowił opuścić dom rodzinny. Jako typowy przedstawiciel smoczej młodzieżówki na nowe mieszkanie wybrał sobie piwnicę pełną wystrzałowych trunków. Nie pytając nikogo o zgodę osiedlił się w podziemiach domu jednego z utrechckich browarników. Nie dość, że mieszkał na waleta to trenował zabijanie wzrokiem na pomocnikach piwowara. Szło mu dość niesamowicie!
Niestety szybko zauważono zaginięcie dwóch terminatorów. Lokalne śledztwo wykazało, że atmosferę w piwnicy podgrzewa groźna kreatura. Mieszkańcy Utrechtu wpadli w popłoch. Właściciel początkowo próbował zostać Joopem Biznesu. Przekuł owe niedogodności w slogan reklamowy: nawet smoki doceniają mój słód. Jednak szybko dotarło do niego, że bez dostępu do piwnicy pełnej złocistego napoju, na nic zda się mistrzowska kampania reklamowa. Ogarnęła go czarna rozpacz. Jestem skończony! – wył i rwał włosy z głowy.
Z pomocą pospieszył młodzieniec. Nie był osiłkiem, nie miał broni, a z aparycji był raczej fajtłapą. Trudno więc dziwić się, że nikt nie wróżył mu sukcesów. Jak często bywa w legendach podrostek okazał się spryciarzem. Zszedł do piwnicy z oczami zakrytymi wstążką, a jego jedyną bronią było lustro. Wstęga ochroniła go przed złowrogim spojrzeniem smoczyska, a zwierciadło wywiodło zmysły bestii na manowce. Smok widząc swoje odbicie przeraził się nie na żarty i zwiał gdzie pieprz rośnie. Był przekonany, że oto większa i silniejsza gadzina jest na usługach ludzkiego pomiotu. Dzięki gołowąsowi z Utrechtu cały świat mógł odetchnąć z ulgą. Smoki opuściły ziemię z przekonaniem, że odtąd ludzie mają moc panowania nad każdym stworzeniem.

→ Duże małe miasto

Gdzieś przeczytałam, że Utrecht jest dużym miastem, któremu udało się zachować atmosferę małej społeczności. Coś w tym jest. Gdybym miała zdobyć się na porównania powiedziałabym, że choć wielkością bliżej mu do Amsterdamu, to klimatem przypomina czarujący Haarlem. Spacerując brzegiem kanałów spotkałam wielu życzliwych, uśmiechniętych i skorych do rozmowy ludzi. Nie czułam pośpiechu i nerwówki znanej z typowo miejskich dżungli.
Samo miasto totalnie mnie oczarowało. Niska i różnorodna zabudowa zabytkowej części miasta, liście paproci porastające brzegi brukowanych uliczek i kanały. Te ostatnie są naprawdę wyjątkowe. Dzięki nim miasto sprawia wrażenie wielopoziomowego tortu. Najwyżej piętrzą się piękne kamieniczki, którym uroku dodają podzielone szprosami okna. Gdy zadrzesz w górę głowę zobaczysz zapierającą dech w piersiach wieżę katedry Domkerk. Musisz wiedzieć, że to tylko polewa. To co najważniejsze kryje się poniżej poziomu ulic. Poszukaj między murami schodów prowadzących ku kanałom. To stamtąd wydobywa się miarowy rytm miasta. Piwnice tuż przy poziomie wody każdego wieczoru zmieniają się w pełne radości restauracyjki, puby i galerie sztuki.

→ Totalny kosmos!
Dlaczego uważam, że Utrecht jest kosmiczny? Po pierwsze na dachu ceglanego budynku De Inktpot wylądowało UFO. Od Arjena dowiedziałam się, że latający talerz jest pozostałością po festiwalu artystycznym Utrecht Panorama. Ale to nie wszystko. Utrecht pełen jest równolegle istniejących światów. Gdy dobrze poszukasz, możesz trafić do tajnego tunelu między kanałami. Jest on częścią Trajectum Lumen i rozświetlają go setki różnokolorowych świateł. Z kolei, między murami kamienic kryją się tajemnicze podwórka. Moim ulubionym jest Florahof z palmą na środku 🙂
Reasumując, Utrecht jest miastem, do którego chcę wrócić. Cieszę się, że Arjen oprowadził mnie po ukrytych skarbach Utrechtu. Opowiedział mi tak wiele historii nie tylko na temat jego rodzinnego miasta lecz także masę ciekawostek dotyczących samego życia w Holandii. To dzięki niemu Utrecht stał się dla mnie jednym z najfajniejszych miast w Holandii 😀










Foto: Marcelo Campi
Wszystko w tym wpisie było dla mnie nowością, dziękuję za uświadomienie 😉
Ekhm, nie ma za co?
Ależ klimatyczne miejsce 🙂 To miasto wygląda na bardzo urocze. Te uliczki, budynki bardzo fajnie wyglądają, na pewno bardzo zachęcająco. P.S bardzo przyjemnie się to czyta 🙂
Bardzo fajne miejsce 🙂 Nie takie sielskie i urocze jak Haarlem. Utrecht ma (chyba) większy pazur 🙂
Po wpisach takich jak ten, mam często refleksję, że mocno po macoszemu traktuję tę naszą starą, kochaną Europę. A szkoda, bo bardzo klimatycznie to wszystko wygląda!
Wiesz, ja podróżowanie zaczęłam jako stare babsko więc póki co odkrywam to co bliskie 🙂
ale wstyd, a ja tylko Utrecht z fajnego outletu Nike znam, muszę kiedyś nadrobić zwiedzanie.
Hehe, ja trafiłam na uliczkę, przy której były same sklepy sneaker’owe 🙂 Taka alejka tematyczna 😛
Z Holandii poznalam tylko Amsterdam, ale on mnie zachwycil. Wyglada na to ze Utrecht tez bedzie mial u mnie szanse, o ile uda mi sie pozwiedzac go z lokalnym przewodnikiem/przewodniczką 😉
Nawet jeśli nie znajdziesz przewodnika wcześniej to Holendrzy lubią rozmawiać z turystami. Szczególnie w mniejszych miastach, gdzie zagraniczny turysta jest jeszcze zaskoczeniem 🙂
Chyba każde miasto, w którym płynie jakaś “woda” ma swój niepowtarzalny klimat. Wąskie uliczki i woda – to lubię najbardziej. Fotka tunelu mnie urzekła. 😉
Mam słabość do miast i miejscowości nad wodą 🙂
Super klimat! Szkoda, że u mnie w Wwie nie ma więcej takich ścieżek.
Pewnie czają się za rogiem i jeszcze o nich nie wiesz 🙂
Nigdy nie mieliśmy okazji odwiedzić Holandii, ale jako że Damian ma tam rodzinę to chyba wypadałoby nam wreszcie tam się pojawić. Zdecydowanie Utrecht to będzie miasto o które będzie trzeba “przy okazji” “zahaczyć”. 😉
Koniecznie się wybierzcie 🙂
UFO wygląda jak miniatura katowickiego Spodka 😀 A całe miasto z przyjemnością odwiedzę, bo zauroczyły mnie zarówno “nieudane” zdjęcia (proszę Cię!), jak i Twoje opowieści i legendy.
A Utrecht nie jest przypadkiem dla Was zbyt blisko? 😛
Super poradnik. Wiele cennych informacji.
Super opisy, przepiękne fotki, och jakże chciałabym tam być, widzieć , czuć te przepiękne klimaty