Skansen w Wygiełzowie

Ostatnia aktualizacja 07/02/2021
Lubię zapach skansenu o poranku. To dość kompromitujące wyznanie kosztowało mnie 5 sekund snu dzisiejszej nocy. Doszłam jednak do wniosku, że póki nie wącham kulek na mole jest OK. Po prostu każdy ma jakiegoś bzika. Mój gna mnie w takie miejsca jak skansen w Wygiełzowie.
→ Cudowne lata 60′
W roku, w którym pierwsze bity wygrały Czerwone Gitary, polska reprezentacja bezbramkowo zremisowała z drużyną Włoch, a z Bajkonura wystrzelony został Sputnik25 w zakamarkach umysłu dr Hanny Pieńkowskiej zrodził się pomysł sieci parków etnograficznych. Rozmach projektu zapierał dech w piersiach: 3 oddziały główne i 7 skansenów regionalnych. W jego wyniku Małopolska zdeklasowała konkurencję stając się regionem o największej liczbie skansenów na m2. To właśnie dzięki tej inicjatywie nieopodal zamku Lipowiec powstał cudnej urody kompleks: Nadwiślański Park Etnograficzny w Wygiełzowie.
→ Let’s be weird!
Zamknij oczy. No nie bój się! Pobujaj choć 5 minut w obłokach imaginacji. Przyda Ci się. Wyobraź sobie jak stoisz po środku polnej drogi. W powietrzu rozbrzmiewa cykanie koników polnych, a w oddali słychać czkawkę kukułki. Wokół Ciebie rozpościerają się łany lnu i rzepaku. W domostwie nieopodal piękna dziewczyna wyplata z maków, stokrotek i chabrów wianek dla swojej siostry. Odziana w kwiecistą spódnicę i mieniący się w popołudniowym słońcu gorset śpiewa przy tym rzewną piosnkę. Wciągnij głęboko w płuca rześkie powietrze i spójrz na fircyka w galowym stroju opierającego się o cembrowinę. Szyk i modna stylówa etno robi piorunujące wrażenie: pasiaste portki wciągnięte w smoliście czarne gumofilce, a płowa czupryna ukryta pod czerwoną czapką z pawim piórem i pękiem różnobarwnych wstążek.
To oni: główni bohaterowie parku. Krakowiacy Zachodni – ogólnonarodowy synonim typowego Krakusa. Moi ziomkowie!
→ Powrót do przeszłości
Wyprawę po parku rozpoczęłam w XIX wieku w niewielkim miasteczku. Tak mówi mapa małego eksploratora, którą dostałam przy wejściu. Mój wewnętrzny chochlik darł się jednak jak potłuczony: “Oszukali mnie! Jak mogli! Toż to wioska jest. Piękna i zabita deskami lecz do miasta pełnego harmidru i smogu to jej daleko. Szok, niedożywienie i smuteczek!”
Z miasta (zapewne dzięki zakrzywionej czasoprzestrzeni) dotarłam do równie urokliwego przysiółka, w którym spędziłam najwięcej czasu. Głównie kryjąc się ze statywem w skromnych progach wiejskich gospodarzy. Zajęta odganianiem pozostałych turystów, którzy widząc mnie natychmiast dokonywali ewakuacji. Musiałam robić wyjątkowo groźną minę co przy aparycji leniwca łatwe nie było.
Późnym popołudniem trafiam na salony. Piękny dwór przeniesiony do Wygiełzowa z Drogini kryje w sobie odrobinę przepychu i z pewnością na jego widok goreją ponoć serca romantycznych duszyczek.
Przyznam, że w skansenach lubię nie tylko zapach. Tam w ścianach zamknięta jest pradawna magia. Wśród przedmiotów odłożonych jakoby na chwilę materializują się ludzie, ich drobne historie, niedokończone zdania i ledwie dostrzegalne uśmiechy. W białej tkaninie wiszącej u powały dostrzegasz resztki energii nowo narodzonego życia. W kałamarzu kłębią się słowa, których ktoś nie zdążył zapisać. W liczydle zauważyć możesz pierwszą idę excela… Ekhm.
→ Daleko jeszcze?
Wygiełzów leży pomiędzy Krakowem a Oświęcimiem. Mniej więcej po środku trasy, tuż za Alwernią. Przed parkiem znajduje się niewielki parking.
Jeśli mieszkasz w Krakowie i jesteś niezmotoryzowany tak jak ja (nie licząc mojej dwukółki zwanej sraczkowatą bestią) nie lękaj się. Do celu zawiezie Cię bus Kraków-Oświęcim odjeżdżający z dworca MDA (dolna płyta, stanowisko 7 lub 8). Poproś kierowcę żeby wysadził Cię “przy skansenie” i pilnuj żeby o tym nie zapomniał 😉 Przystanek od parku etnograficznego dzieli 5 minut morderczego marszu po płaskim.
W sezonie letnim skansen otwarty jest od godziny 8:00 do 18:00. Gdy jest się tak dorosłym, że bardziej być nie można na bramkach należy uiścić opłatę 10 zł. Natomiast jeśli na pierwszy rzut oka widać, że potrzebna państwowa dotacja za bilet trzeba zapłacić piątaka.
[na końcu znajdziesz mapkę]
Skansen w Wygiełzowie na mapie
No to fru na Facebooka!
Będzie mi szalenie miło, jeśli dołączysz do mojej społeczności na Facebooku.
Nie wiem czy to miejsce jest tak magiczne czy zdjęcia tak dobre. Świetny opis i jak będę w okolicy muszę zobaczyć Wygiełzłowo (można polamac sobie język!). Pozdrowienia !
Hehe, ja początkowo tez w koło macieju mówiłam wygiełzłów 😉 Ile się człowiek przy tym opluł to jego 😉
Mamy podobny skansen u nas w Opolu… Dla mnie jest to bardzo magiczne miejsce i mimo że już całkiem dobrze je znam, bo lubię to niego wracać. Generalnie takie skanseny do fajna odskocznia od codzienności.
Też lubię wracać w ulubione miejsca. Każda wizyta to inne spojrzenie, inne szczegóły i inne emocje 🙂
Co Ty opowiadasz, jaki wstyd. Ja kocham skanseny. Najwidoczniej jestem jakaś niedzisiejsza, ale tam odnajduję upragniony spokój, Jakbym teleportowała się do przeszłości. A tego nie znałam, więc to dla mnie cudowna nowina:)
Pewnie, że mi nie wstyd 😛 Trochę oszukiwałam 😉
Bardzo lubię takie miejsca. Pamiętam z dzieciństwa fantastyczny skansen w Tokarni koło Kielc. A ostatnio odwiedziliśmy najstarszy skansen w Europie o nazwie “Skansen” w Sztokholmie 😀 To od jego nazwy pochodzi ten – teraz powszechny – rzeczownik.
Tokarnia ciągle przede mną 🙂 Bardzo dobrą nazwę ma ten sztokholmski skansen. Zdecydowanie lepszą niż Nadwiślański Park Etnograficzny w Wygiełzowie 😉
Trochę mnie wkęciłaś…. Napisałaś:”Zamknij oczy. No nie bój się! Pobujaj choć 5 minut w obłokach imaginacji. Przyda Ci się. ” Więc zamknąłem. Pobujałem w obłokach. Pomyślałem jaką pyszną potrawę chcę zjeść jutro itp, no ale myślę dobra czytam dalej! No i wtedy napisałaś co mam sobie wyobrazić… Ehhhh nie można jednak podlegać autosugestii 😛
Hahaha! Krystian zrobiłeś mi dzień! 😛
Boski kilmat! Muszę koniecznie się wybrać, jak tylko wrócę do PL 🙂
Ola, póki jesteś w najlepszym miejscu na ziemi, wybierz się do Zaanse Schans http://frugru.pl/holandia/zaanse-schans-tam-gdzie-czas-sie-zatrzymal/ i do Kinderdijk 🙂
Językołamacz łamie też stereotypy i serducha. Zdjęcia można oglądać w nieskończoność…
Jeśli poszukujesz miejsc w naszym kraju, którym należą się podobne zdjęcia, to zapraszam do zakładki #SwegoNieZnacie na swojej stronie… może ostatnio trochę zaniedbana, ale mam nadzieję, że już niedługo pojawią się tam kolejne perełki
a strona to oczywiście: http://triponline.pl/ 🙂 zapraszam serdecznie. Jej misją jest rozbudzanie podróżniczych marzeń, więc szukając inspiracji do podróży – tej małej, czy tej dużej – naprawdę warto tam zajrzeć 🙂
Tyle lat jeżdżę z każdym znajomym, żeby zwiedzać Kraków, a nie wiedziałam, że taka cudowna perełka jest tak blisko! Obiecuję sobie, że kiedy znowu przywiozę swojego męża do Polski, to tam się znajdziemy 🙂 Uwielbiam takie etnograficzne perełki. A skanseny są najlepsze – muzea i różne wystawy etnograficzne nigdy nie oddadzą tego samego klimatu 🙂 Najbardziej lubię, kiedy taka wioseczka jest po części jeszcze zamieszkana, choć to się zdarza bardzo rzadko, niestety… Piękne zdjęcia! Pozdrawiam cieplutko 🙂
Tak, takie częściowo zamieszkane są najlepsze 🙂
Takie przedmioty i miejsca mają w sobie faktycznie mnóstwo magii, lubię dłużej na nich zawiesić wzrok, czasem dotknąć, tak jakbym nawiązywała nić z przeszłością. 🙂
Byle zbyt mocnej relacji nie nawiązywać bo duchy wylezą i będzie straszno 😉
Fotografie z dużym potencjałem. Nadały relacji pożądany klimat 🙂 Pozdrawiamy!
Zaczerwieniłam się po uszy 😉 Dziękuję!
Skansenów w Polsce jest już tak wiele, że ciężko mnie namówić na zwiedzanie któregokolwiek. Ten skansen też znam 🙂 Bardzo podobał mi się opis i zdjęcia świetne, z przyjemnością obejrzałem 🙂
Byliśmy tak kiedyś, niestety tylko przelotem, bo za pół godziny zamykali (i z tej przyczyny musiałam się wykłócać o bilety). Musimy wrócić
Lubię skanseny, ten wygląda interesująco. Jeśli będę w pobliżu pewno zajrzę i mam nadzieję, że nie zawiodę się tak mocno jak na skansenie we Wdzydzach – totalna strata czasu, szczególnie jak się ma skalę porównawczą z Sanokiem albo Olsztynkiem.
Zdjęcia i opis magiczny 🙂
Oooo, ten w Sanoku to mój ukochany z polskich skansenów! 🙂
Byłam tam wieki temu…. skanseny bardzo lubię. a to co nasuwa mi sie na myśl, że na twoich zdjęciach jest on dużo bardziej interesujący niż w rzeczywistości 😉
Myślę Kori, że to kwestia sposobu patrzenia na odwiedzane miejsce. Można przejść obojętnie obok kałamarza, a można zachwycić się głębią koloru jaką ma tusz we wnętrzu słoiczka. 😉 To jak widzimy świat jest mocno subiektywne.
To prawda, skanseny to rzeczywiście magiczne miejsca a zmysły działają na najwyższych obrotach :).
Rewelacja! Uwielbiam takie miejsca, nie miałam pojęcia, że w pobliżu Krakowa jest takie. Do tej pory najbardziej podobał mi się skansen w Toruniu. Bardzo dobre zdjęcia! 🙂
Magiczne miejsce! Z pewnością kiedyś się tam wybiorę. Klasa szkolna mnie urzekła,
Fajnie. Jestem obecnie w Krakowie. Tak blisko, trzeba będzie skorzystać :). Dzięki za info o dojeździe.
Przegenialne miejsce! Kapitalnie to wszystko wygląda. Domyślam się, że w tych starych izbach można poczuć charakterystyczny zapach starego drewna: ) uwielbiam! 🙂
Uwielbiam skanseny, a o tym nie wiedziałam. Kolejny punkt na mapie “do zobaczenia”. Zdjęcia absolutnie magiczne.
To jest ten skansen, w którym w kościele wisi tabliczka z napisem “nie pluć na podłogę? 🙂
A nie wiem 😉 Kościołów unikam 😉
Cudowne, magiczne miejsce. Uwielbiamy skanseny z ich klimatem i zbiorami różności. Zapisuję to miejsce to odwiedzenia, gdy będę w Polsce 🙂
Bo w tych starociach jest coś magnetycznego, prawda? 🙂
Zdecydowanie tak, czuje się w nich duszę 🙂
Lubię takie miejsca, czasem warto w nich przenieść się w inny świat 🙂