Stadion Korony – (nie)znany Kraków

Ostatnia aktualizacja 20/02/2021
Piękna pogoda skusiła mnie do przedłużenia weekendu spontanicznym urlopem (niech żyje imć Szef!). Prądy miejskie poniosły mnie w kierunku ulubionej okolicy. Wspięłam się na Wzgórze Lasoty, z którego – wg ramówki – miałam dojść do Parku Bednarskiego. Jak często bywa z moimi planami – nie wyszło. Skusiła mnie boczna droga, która wyglądała na rzadko eksplorowaną. Tak trafiłam na Stadion Korony.
Na końcu bardzo krótkiej wędrówki zaskoczyły mnie dwie rzeczy: po pierwsze droga miała maksymalnie 150 metrów, a po drugie wcale nie prowadziła donikąd. Co gorsza kierowała prosto do obiektu sportowego. Gdy oczom mym ukazało się boisko ogarnęła mnie trwoga. Sportów grupowych unikam od podstawówki… Traumatyczne wspomnienia z lekcji WF nachodzą mnie w nocnych koszmarach i na ogół dotyczą wyścigów z przeciskaniem się przez szarfę. (W duchu cieszę się, że nie wizualizuję w nich kawału z pasującym w pasie hula-hop 😉 ) Podnosząc z kolan resztki odwagi włączyłam tryb dzielność milion i szeptem powtarzałam mantrę – Nie mogę ćwiczyć. Zapomniałam stroju! To na wypadek gdyby jakiś nikczemnik mnie przyłapał i próbował ustawić w szeregu. Wiecie, rozumiecie.
A tak zupełnie poważnie: już po przekroczeniu bramy zachłysnęłam się z zachwytu. Chłonęłam całą sobą piękno stadionu Korony i próbowałam wyobrazić sobie jak wyglądał w okresie świetności – czyli latach 50. XX wieku. Od powstania, aż po dzień dzisiejszy terenem zarządza podgórski Klub Korona. Pod jego opieką rozwijali się tu młodzi sportowcy z okolicy.
→ Jak jest dziś?
Ewidentnie – nomen omen – coś nie gra. Obiekt jest zaniedbany i zdewastowany. Kamienne trybuny wypierane są przez samosiejki. Budynki – podobnie jak pobliski Fort św. Benedykta – opatrzone są rycinami podchmielonych wandali. Pod stopami chrzęszczą odłamki butelek. Wszędzie piętrzą się porozrzucane śmieci.
Smutek mnie ogarnia, gdy widzę do jakiej ruiny klub doprowadził to miejsce. Na szczęście jest nadzieja. Wszystko wskazuje na to, że cierpliwość władz miasta i radnych dzielnicy XIII skończyła się na dobre. Miasto prawdopodobnie rozwiąże umowę, na mocy której Korona zarządza stadionem. Obiekt trafi zapewne w prywatne ręce, a prace nad jego odnowieniem rozpoczną się – przy pomyślnych wiatrach – już po Światowych Dniach Młodzieży.
→ Stadion krakowskiej Korony na mapie
Distance Units
- km
- mile
- km
- mile
O, byłam niedaleko na Kopcu Krakusa i nie widziałam stamtąd tego miejsca (albo nie zwróciłam na niego uwagi, bo wtedy jeszcze o nim nie słyszałam). A lubię chodzić na spacery w takie miejsca.
Aga, Stadion Korony jest po drugiej stronie Powstańców. Trzeba przejść przez Wzgórze Lasoty, a później uliczką Stawarza 🙂
To się “fachowo” nazywa groundspotting – czyli odwiedzanie boisk/stadionów, gdy nie ma na nich spotkań/wydarzeń. Często właśnie groundspotterzy wybierają takie stare, zdewastowane, ale z historią obiekty. O stadionie Korony Kraków nigdy nie słyszałem i prawdopodobnie jesteś pierwsza, która w polskim necie o nim pisze. Wygląda to bardzo ciekawie (zwłaszcza kamienna wieża). Sam jak będę w Krakowie z pewnością będę chciał go sobie obejrzeć. Z tego co mi się udało ustalić klub http://www.90minut.pl/skarb.php?id_klub=8999&id_sezon=71 (Strzelcy/Korona Kraków) jeszcze 3 lata temu istniał i grał (chyba tam) w 8 lidze. Ciekaw jestem dalszych losów tego obiektu – faktycznie może przywrócą go do świetności.
Groundspotting, ciekawe! Już wiem, jakim tagiem będę musiał zacząć szukać 😉
Cześć Magda, polecam teraz odwiedzić Koronę – z każdym miesiącem pięknieje!