Mój Kraków!

Ostatnia aktualizacja 20/02/2021
Moje miasto to bez dwóch zdań Kraków. Weekend w nim sprawia mi radość nawet jeśli we włosach, zamiast wiatru kręci się smog. W Krakusowie mam swoje miejsca i swoich najukochańszych ludzi. Dziś opowiem Ci o tych pierwszych.
Kopiec Krakusa
Stąd Kraków wygląda najpiękniej. Żeby się tam dostać musisz pokonać serię raczej nieeleganckich uliczek i kamiennych schodów. Choć zwątpisz parę razy to na finiszu poczujesz, że było warto. Kraków rozwinie przed Tobą pełną wzorów i baśni panoramę. Nad Wzgórzem Wawelskim smok odleci na drugi krąg, by po chwili lotem koszącym wypalić strzechy. Hejnalista wygra swoją przerwaną melodię, a zwykli ludzie przełożą dokumenty w biurowcach Grzegórzek.
Przez lata z Kopca Kraka spoglądałam na miejsca, w których kochałam do bólu, śmiałam się do łez i kształtowałam osobowość. Stojąc na szczycie układałam rozbiegane myśli i budowałam z nich nowe początki.
Poza tym uważam, że to najfajniejsze miejsce w mieście. Z uporem maniaka wysyłam do niego znajomych spędzających weekend w Krakowie, a tym najważniejszym zwykle towarzyszę 🙂


Park Lotników
Kocham go! Za luz, za śmiech dzieci, za sportowców. Za to, że zawsze przyjmował mnie i moje książki bez słowa sprzeciwu. W jednym ze starych artykułów napisałam o nim tak:
Nie przesadzę mówiąc, że Park Lotników to dla Krakusów przestrzeń porównywalna z tym, czym dla Nowojorczyków jest Central Park. Nie chodzi o jego wielkość czy krasę. Chodzi o to “coś” czające się między drzewami i spowalniające czas.


Bulwary Wiślane
Rower, łabędzie, smoki, wiatr, skuta lodem Wisła, wino, przyjaciele, wianki, stare opowieści – to moje słowa klucze. Bulwary Wiślane były i są nieodzowną częścią krakowskiego stylu życia. To tu rolkarze kręcą młynki z piechurami. Do szalonych tańców przygrywają rowerzyści na dzwonkach, a w powietrzu unosi się zapach waty cukrowej.
Na Bulwarach Krakus brata się z Turystą. Akceptuje, że spacer asfaltowymi alejkami to tak samo dobry pomysł na weekend jak rozłożenie koca piknikowego w trawie.
Odkąd wróciłam do Krakowa, po dwuletniej przygodzie z Gdańskiem to moja ulubiona trasa rowerowa. Mój weekend w Krakowie to zwykle pętelka: Dom – Hala Targowa – Bulwary Wiślane – Salwator – Błonia – Planty – Dom.


Podgórze
Odkąd brzegi Wisły złączyła Bernatka stałam się częstym gościem Starego Podgórza. Koła mojej strzały przecinały ulice dzielnicy w drodze do pracy. Podgórze stało się moją codziennością, a ja z kolei powszedniością Podgórza.
Powiem Ci, że lubię dzielnice, w których wciąż ludzie kupują chleb i masło. Gdzie sąsiad rozmawia z sąsiadem. Gdzie zgraja podrostków kopie piłkę pod zakazem. Gdzie wszystkie sąsiadki są dla dzieci Ciociami. W Podgórzu wciąż dobrze ma się zwyczajność. Dlatego właśnie okolice Parku Bednarskiego, kolorowe schody, podgórskie planty i dawne tereny przemysłowe skradły mi serce.
Za parę miesięcy znów powrócę w te rejony. Z mojego domu w parę minut doczłapię do ulubionych restauracji, muzeów i sklepów z dobrym designem.


Zalew i Łąki Nowohuckie
Po wielkim twiście w moim życiu przeprowadziłam się do przestrzeni transferowej. Tej, którą Krakowianie nazywają Hutą i tej, którą Nowohucianie nazywają Krakowem. Zastanawiam się, co sprawiło, że oba “rewiry” choć połączone administracyjnie nigdy nie zasymilowały się społecznie.
Dzięki nowej lokalizacji zyskałam dobry dostęp do niedocenianej Nowej Huty. Nie ukrywam, na początku bałam się okrytych złą sławą osiedli. Z roweru jednak wszystko wygląda bezpieczniej. Na mojej strzale pedałowałam ile sił w nogach, by dotrzeć do najstarszych osiedli. Szczególną sympatią zapałałam do koncentrycznych ulic, przełączek i terenów rekreacyjnych. Zalew i Łąki Nowohuckie szybko stały się moimi miejscami.


Zakrzówek
Woda na Zakrzówku pełna jest niebiańskich tonów. Po mieście chodzą plotki, że wśród urwisk i klifów sam Pan Twardowski prowadził szkołę dla adeptów magii i czarnoksięstwa. Stąd zresztą wzięła się nazwa: Skałki Twardowskiego. Zakrzówek to młodość, nieodpowiedzialność i nieposkromiona radość. Zakrzówek to też miejsce odwiecznej walki między developerami, a miłośnikami natury.


Kazimierz
Dzieciństwo. Właśnie tym jest dla mnie Kazimierz. Przy ulicy św. Wawrzyńca dorastała moja Mama, Ciocie i Wujkowie. Grali w piłkę na bruku, który wciąż pamiętał wojnę. Jedli pajdy pachnącego chleba. Skakali na parasolach (#truestory!).
Turyści. Kazimierz to ta część Krakowa, którą wciąż lubię choć łatwo w niej dostać patykiem do selfie. Podróżnicy kłębią się pod kultowym okrąglakiem – chcą upolować zapiekankę. Przeglądają bibeloty na pchlim targu i odwiedzają miejsca noszące ślady historii.
Chcesz odkryć Kazimierz z mojej strony? Popatrz w lewo, prawo, a później znowu w lewo i przejdź na drugą stronę ulicy Krakowskiej. Skieruj swoje kroki w stronę mojej ulubionej ulicy: Skałecznej. Dotrzesz nią wprost do ogrodu Kościoła na Skałce.


Ciekawy weekend w Krakowie
No to fru na Facebooka!
Będzie mi szalenie miło, jeśli dołączysz do mojej społeczności na Facebooku.
Kraków to moje rodzinne miasto, ale mam zupełnie inne ulubione miejsca. 🙂 Bronowice i tamte okolice. Jednak moja miłość do niego przygasła właśnie przez smog i uciekłam. Ale nie powiem, na parę dni w roku cudownie wracać do rodzinnych stron. Mam nadzieję, że wkrótce odwiedzimy Kraków z Kajetankiem.
Kraków zawsze będziemy wspominać z nostalgią. To miasto, które na zawsze zapada w pamięci i sercu. Uwielbiamy spaceru po Kazimierzu czy krótkie wypady na niedoceniane przez wielu Podgórze.
Do Krakowa mam 100km. Zawsze jak tam jestem odkrywam coś nowego 🙂
Ciekawe ile razy minęłyśmy się na ulicy nie wiedząc, że to my. Jestem Krakowianką, która już od ponad 20 lat nie mieszka w Krakowie, ale za każdym razem, gdy czytam o tym mieście to mi się oczy świecą. Tyle cudnych wspomnień. Kocham i Zakrzowek, gdzie jeździłam na rowerach i kopiec Kraka, gdzie uwielbiałam przesiadywać patrząc na wszystko z góry. Kazimierz to moje lata studenckie. Jeszcze był w rozsypce, zbierał się powoli, by wreszcie nabrać kształtu uroczego miejsca. Dzięki ci za ten cudowny tekst
Kraków to moje ukochane miasto! nie urodziłam się tu, ale wiedziałam, że chcę tu mieszkać, więc studia zaczęłam właśnie tutaj. Uwielbiam to miasto i jest mi tu bardzo dobrze. A zawsze jak wyjeżdżam na trochę dłużej to bardzo tęsknię za tym miastem! ❤️
Kiedyś bywałem w Krakowie dość często, ale widzę, że wciąż zostało sporo do odkrycia! Dzięki za dawkę inspiracji 🙂