Holandia od kuchni

Ostatnia aktualizacja 07/02/2021
“Hej słuchaj, co zjeść w Amsterdamie? Wybieram się na weekend i chętnie spróbuję czegoś lokalnego!” – to pytanie słyszę dość często. Problem w tym, że nie bardzo wiem jakiej udzielić odpowiedzi. Holenderska kuchnia jest nieszczególna. Brak jej finezji, struktury i aparycji. Mówiąc zupełnie szczerze, nie ma w niej nic, co mogłoby zaskoczyć Polaka. Jest jednak parę rzeczy, których spróbować można jeśli nadarzy się ku temu okazja.
Autorką pięknego zdjęcia w nagłówku jest Barbara Wójtowicz. Zobaczcie, jak u niej jest pięknie!
Co zjeść w Amsterdamie:
- Hollandse Nieuwe
- Stroopwafel
- Frytki z sosem fistaszkowym
- Poffertjes
- Bitterballen
- Oryginalne holenderskie sery
- Oliebollen
- Stamppot
→ 1. Hollandse Nieuwe, Maatjesharing
Hollandse Nieuwe jest postrachem turystów, którzy odwiedzają Amsterdam. Tubylcy przedstawiają go jako osobliwy posiłek, którego walory smakowe doceniają jedynie Holendrzy. Goście, nim dostąpią zaszczytu polizania owego straszydła, przez długie minuty krzywią się i odwracają paszcze. Dla Polaka Maatjesharing jest szlachetną wersją śledzika a’la Matjas z drobno posiekaną cebulką. Pikuś!
W czym tkwi różnica? Śledź, aby móc być nazwanym Hollandse Nieuwe lub Maatjesharinging’iem musi zdobyć się na nie lada poświęcenie. Po pierwsze musi być dziewicą / prawiczkiem. Po drugie powinien grzecznie podpłynąć do holenderskiego kutra, postukać płetwą w burtę i poprosić o złowienie. A po trzecie, o zgrozo, umrzeć nim skończy pierwszy rok życia! To oczywiście wersja skrócona, bo biedak musi pokonać wiele innych trudności jakie los rzuci mu przed skrzela.
Tradycyjnie młody śledzik jedzony jest jednym hapsem. Chwytasz delikwenta za ogonek i pakujesz do pyska.
Aby skosztować Hollandse Nieuwe, trzeba przybyć do Holandii w maju lub czerwcu. Później śledzie się łajdaczą, a w budkach sprzedawane są już po prostu haringi, które mimo swej puszczalskiej natury, też są smaczne.

→ 2. Stroopwafel
Stroopwafel Holendrom się udał. W zasadzie jednemu Holendrowi, mianowicie Gerardowi Kamphuisenowi, który z resztek pozostałych w cukierni przygotował wafel i przełożył go gęstym, słodkim syropem. Stroopwafel jest więc tym, czym dla nas tzw. ziemniaczek – ciastkiem ubogich. To dowodzi mojej własnej teorii, że najsmaczniejsze potrawy powstają z biedy.
Dziś, ten prosty wafel jest popularną w Holandii słodkością. Jego jedzenie jest dla mnie czymś niemal zmysłowym. Szczególnie zimą, gdy okrągły wafelek kładzie się na filiżance gorącej herbaty. Karmelowy krem z nutą orientalnych przypraw rozpuszcza się, a stroopwafel zyskuje zupełnie nowe oblicze.
Spróbuj swoją pierwszą przygodę ze stroopwaflem rozpocząć tam, gdzie wafel przygotowywany jest na Twoich oczach. To zupełnie inny wymiar smaku. Jeśli jednak kupisz paczkę wafli w sklepie, koniecznie połóż siroopwafel na kubku z gorącą herbatą. Pamiętaj, jego jedzenie to ceremoniał!

→ 3. Frytki z holenderskim sosem orzechowym
Frytki jakie są każdy widzi. Holenderskie i Belgijskie to jeden czort – grubo ciosane, z chrupiącą skórką i miękkim wnętrzem. Najpopularniejszą wśród turystów odsłoną są chyba te z majonezem. Ja kocham miłością wielką frytki z holenderskim sosem orzechowym. W zasadzie pierwsze co robię stając na holenderskiej ziemi to wycieczka ku smażonym ziemniakom… To ciekawe, bo generalnie frytek nie lubię.

→ 4. Poffertjes
Ten ten rodzaj deseru, który można skonfigurować wedle własnych upodobań. Poffertjes możesz przykryć kleksem z bitej śmietany, owocowym miksem, oprószyć cukrem pudrem lub polać słodkim syropem. Czym są te małe placuszki, które holenderskie dzieci witają okrzykami entuzjazmu? To takie niby-naleśniki lub niby-racuchy. Te dla turystów i klientów cukierni smażone są na specjalnych podgrzewanych płytach z wgłębieniami. Do Twoich rąk trafiają jeszcze ciepłe.

→ 5. Bitterballen
Mięsne kulki szczęścia z siekanej wołowiny lub cielęciny z dodatkiem masła i warzyw. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że to rodzaj naszych rodzimych pulpetów z tym, że wypełniony po brzegi spuścizną wypraw do krain, gdzie pieprz rośnie. W większości kulistych przekąsek znaleźć można grubo mielony pieprz, gałkę muszkatołową i curry. Co, poza pikantnym smakiem, różni bitterballen od polskich pulpetów? Przed podaniem smażone są w głębokim tłuszczu, dzięki czemu zyskują chrupiącą skórkę i miękki, maślany środek.
Bitterballen to jedna z tych potraw, która w książce kucharskiej znajdziesz pod hasłem: co się nawinie. Powstała tylko po to, by nie marnować wczorajszego obiadu, co w holenderskiej rodzinie było sprawą honoru. Najlepiej smakują podane ze specjalnym sosem, musztardą i w towarzystwie dobrego, kraftowego piwa.

Autorką zdjęcia jest Viv Lynch.
→ 6. Gouda, Edam lub wszystkie lokalne sery na raz
W czasach PRL – gdy wśród sklepowych półek hulał głównie wiatr, stare gazety wymieniano na papier toaletowy, a o szynkę konserwową walczono jak o lidlomix – mała Magdalena pędziła na pulchnych nóżkach wymienić szynkę na plasterek Goudy. Wtedy, nie wiedziałam jeszcze, że te żółte kręgi pokryte woskową skórką wymyślono w Holandii. Zresztą, jak podejrzewam, w owym czasie Holandia w ogóle mnie nie obchodziła.
Próbując po raz pierwszy prawdziwej holenderskiej Goudy nie spodziewałam się eksplozji smaku na języku. Po prostu, bardzo się spieszyłam więc w drodze na stację kupiłam kanapkę z serem w wersji oud belgen. Ostry smak i stosunkowo krucha struktura mocno mnie zaskoczyły. Nie byłam świadoma, że znana mi z polskiego sklepu Gouda ma tyle odmian i wariacji. Będąc w Holandii olej kalorie i zrób sobie serową ucztę. Poczuj różnicę w smaku i ostrości serów o różnym czasie dojrzewania: jong belgen, belgen, oud belgen i oude kaas.

→ 7. Oliebollen
Żeby spróbować oliebollen najlepiej polecieć do Amsterdamu w sylwestra. Tylko tak, masz pewność, że cukiernie wypełnią się nimi po brzegi ponieważ oliebollen szeroko dostępne są tylko raz w roku. Te tradycyjne holenderskie pączki, podobnie jak nasze, smażone są w głębokim tłuszczu. Nie kryją w sobie różanego środka lecz upstrzone są rodzynkowymi piegami i poprzetykane miękkimi kawałkami jabłka.

→ 8. Stamppot
Na koniec zostawiłam coś domowego. Stamppot nie ma w sobie nic, ale to nic szlachetnego. To po prostu mix rozgotowanych na purée ziemniaków z dodatkiem innych warzyw np. z marchewki, groszku, kapusty czy brokułu. Ta prosta, jednogarnkowa potrawa podawana jest zazwyczaj z kiełbasą. No taka brejka, ale ja lubię 😉

No to fru na Facebooka!
Będzie mi szalenie miło, jeśli dołączysz do mojej społeczności na Facebooku.
frytki z sosem orzechowym? 😀 a te bitterballen i oliebollen też mogłyby mi smakować. fajna ta holenderska kuchnia 😉
To sos orzechowy przygotowywany na bazie masła orzechowego 🙂 Bardzo smaczny!
No no, jest kilka fajnych inspiracji, które spróbuję w domu. Ale na pewno nie ma to jak spróbować oryginałów na miejscu!
Z tym próbowaniem nie trzeba szaleć 😉 Kuchnia holenderska jest taka se 😛
Holandia i Belgia to przede wszystkim słodkości <3 ale śledziem dziewicą, przyznam, nie wzgardziłabym (czego to ludzie nie wymyślą).
Fakt, nie wiem jak Belgowie ale Holendrzy mają słabość do słodkości. Ich kanapki z posypką do tortu mówią same za siebie 😉
dokładnie wpis o jedzeniu w Ams mam na swoim blogu tylko, że jedzenie w wersji wege. Natomiast zanim przeszłam na weganizm, to potwierdzam, jest co próbować, jednak ta kuchnia jest dość tłusta..
Amsterdam jest rajem dla osób, które chcą jeść zdrowo (nie tylko wege). Ja zawsze jestem zauroczona tym, że mogę wejść do zwykłego marketu i wyjść z porcją świeżych owoców, warzyw i innymi zdrowymi dodatkami “ready to go” 🙂
Nice!
Maatjesharing, stroopwafels, patat met, poffertjes, bitterballen, Goudse kaas, oliebollen, stampot zuurkool.
You missed one very important one though 🙂
Our not so sweet sweets. Dropjes (liquorice)
Gerrit, I heard that Dropjes are good only for Dutch 😉
A German once told me that we must have stainless steel stomachs, eating those (and other) things in large quantities without ever getting sick 😉
I suppose that he might be right 😉
Moją opinię o kuchni holenderskiej zmienił swego czasu w Delf szef Yuri Verbeek, który podawał dzieła sztuki ozdobione kwiatami i kochał niespodzianki, np. żartując z miłości Holendrów do frytek z majonezem zaserwował na deser frytki z mango (zapakowane w tutkę) z kremem, oczywiście koloru białego. A oliebollen zrobiłam kiedyś na próbę, wstawiłam przepis na bloga i od tej pory powtarzam dość często 🙂 bardzo polecam!
O, chętnie bym spróbowała bo brzmi smacznie! 🙂
Kocham holenderską kuchnię 😀 W Amsterdamie polecam na śniadanie Bagels&Beans. A sama marzę, żeby się wybrać do świeżo otwartej knajpki Avocado Show 🙂 Mam nadzieję, że już za rok ją odwiedzę!
Patrzyłam właśnie na ich fejsa. Oni tam serio mają wszystko z avocado?
Oj, uśmiałam się czytając o Hollandse Nieuwe 😀
No może faktycznie wyszukana to holenderska kuchnia nie jest, ale i tak za Goudę to im się brawa należą 😉
Za Goudę należą im się owacje na stojąco 😀
Chociaz lubię śledzie to haring zupełnie mi nie podszedł. Za to stroopwafle kocham 🙂
Może zjadłaś takiego, który się łajdaczył? 😉
Na sto procent nie był młody i delikatny 😉
To ewidentnie hultaj! 😉
uwielbiam takie posty, ale uważam że przyszłość internetu to udostępnianie czytającym próbek z wymienionych dań
Czekaj, już wrzucam na FTP 😉
Frytki z sosem orzechowym?? Brzmi kosmiczne ale szczerze mówiąc chętnie bym ich spróbowała, bo lubię i orzechy i frytki 😉
Widzę, że wielu zaskakuje to połączenie 🙂 Spróbuj koniecznie!
Dobra, ten tekst skradł kulinarnie moje serce (i brzuch!). Wszystko z wyjątkiem frytek wchłonąłbym dosłownie teraz! A propos frytek – mam przyszywaną rodzinę, która w Belgii prowadzi takie miejsce z frytkami, że cała Holandia do nich na nie przyjeżdża! Ale mi się już jakiekolwiek frytki przejadły – wina krakowskich food trucków! 😉
Oooo, a gdzie? Bo wiesz, ja za tydzień ląduję w Belgii 😀
Wafle znam i kojarzę z Holandią…Te śledzie…uśmiałam się, czytając Twój opis 😉 Nie wiem dlaczego breja na ostatnim zdjęciu jakaś taka kusząca
Fajnie napisane, bardzo miło się ciebie czyta 🙂 Kulinarne zakamarki to coś co najbardziej przyciąga mnie do różnych miejsc. A gdy nie moge sama spróbowac z przyjemnością czytam o specjałach danej kuchni.
Smacznie! Właśnie planujemy trochę wakacje, więc może nas przekonałaś do Holandii?
Od jedenastu lat mieszkam w Holandiii. I jeśli jakiś znajomy mnie pyta, co lubią jeść Holendrzy odpowiedź mam zawsze jedną: nie ważne co, ważne że z głębokiego oleju.
Bardzo smakowity post☺
Jestem ciekawa czy faktycznie jest coś w smaku, co różni śledzika dziewiczego od tego złajdaczonego 🙂 Wątpię! I właśnie się dowiedziałam, że czasem robię sobie holenderską potrawę- Stamppot! Tylko u mnie ziemniaki są po prostu rozgniatane i jem z innym mięsem. Chyba najbardziej jestem ciekawa tego połączenia frytki + sos orzechowy… hmmm…